Opis produktu:
Intensywnie nawilżająca maseczka do każdego rodzaju cery. W swoim składzie zawiera przede wszystkim dużą dawkę witaminy E, która chroni skórę przed szkodliwym wpływem środowiska oraz neutralizuje wolne rodniki, które niszczą strukturę skóry. Zawiera również wyciąg z pszenicy, który mocno nawilża i odżywia skórę. Ponadto olej sojowy bogaty w podstawowe kwasy tłuszczowe, które odbudowują barierę lipidową skóry. Świetnie nawilża, wygładza i ujędrnia skórę.
Składniki:
W saszetce o pojemności 6ml znajdziemy maseczkę o konsystencji rzadkiego kremu. Mimo, iż nie jest ona gęsta, to i tak dobrze się ją nakłada i rozprowadza na skórze. Podczas aplikacji maseczka nie przecieka przez palce, ani nie spływa z twarzy. Jej intensywny, kwiatowy zapach kompletnie mi nie odpowiada. Moim zdaniem jest mdły. Mam takie dziwne wrażenie, że już kiedyś miałam do czynienia z podobną kompozycją zapachową w jakichś perfumach, ale za chiny nie mogę sobie przypomnieć co to było.
Maseczka po nałożeniu na buzię spowodowała u mnie pieczenie w okolicach płatków nosa. Nie było to przyjemne uczucie, ale z drugiej strony też nie było to na tyle kłopotliwe, żebym musiałam natychmiast biec i zmywać ją z twarzy. Spokojnie wytrzymałam zalecane 10 minut i po tym czasie starłam ją wacikiem. Buzia po takim zabiegu brzydko się świeciła i była klejąca w dotyku, ale jednocześnie była także miękka i dobrze nawilżona. Czyli koniec końców maseczka sprawdziła się u mnie całkiem nieźle, bo efekt nawilżenia, wprawdzie nie intensywny jak obiecywał to producent, ale na podstawowym poziomie się pojawił.
Podsumowując: Gdyby nie fakt, że znalazłam tę maseczkę w październikowym Shiny Boxie na pewno w ogóle bym jej nie kupiła. Nie podoba mi się jej zapach, efekt szczypania oraz cena. Za kwotę 10zł jestem w stanie kupić nawet kilka maseczek, które w swoim działaniu będą o wiele lepsze niż ta z The Body Shop.
Dostępność: Sklepy The Body Shop
Znacie? Lubicie?
Generalnie drogie są te produkty The Body Shop i moim zdaniem nie do końca warte swojej ceny...
OdpowiedzUsuńTa maseczka na pewno nie jest...
Usuń10 zł za maseczkę i jeszcze jakieś szczypanie?Naprawdę brak słów.Dobrze,że przynajmniej dostałaś,a nie kupiłaś bo szkoda by 10 zł było.
OdpowiedzUsuńPoniekąd to kupiłam tę maseczkę, bo za Shiny Boxa dałam 49zł.
UsuńSłyszałam o niej dużo dobrego, więc jeśli miałabym okazje raczej bym ją kupiła :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi przypomniałaś, ze dziś mam w planie nałożenie maseczki, u mnie od FlosLek będzie.
OdpowiedzUsuńPieczenie skutecznie mnie zniechęca, do tego cena też nie zachęca :/
OdpowiedzUsuń10 zł? To lepiej faktycznie inne kupić :)
OdpowiedzUsuńto nawet nie będę jej próbować:P
OdpowiedzUsuńZnaczy bubelek ;)
OdpowiedzUsuńDziwne z tą ceną, ja w sklepie maseczki TBS widziałam za 5,90zł, a nie 10zł. Na opakowaniu nie było info, że to promocja.
Nie miałam do czynienia z maseczkami TBS. Są stosunkowo drogie. Poza tym nie przepadam za saszetkami. Wolę zainwestować w tubkę:)
OdpowiedzUsuńnie skuszę się na nią :)
OdpowiedzUsuńniedawno miałam okazję używać tej maseczki i o dziwo u mnie sprawdziła się całkiem przyjemnie tzn, bardzo dobrze nawilżyła mi twarz, niestety ten strasznie klejący film, który po sobie pozostawia sprawił, że poważnie się zastanowię nad kolejnym razem
OdpowiedzUsuń10 zł za średnią saszetkę..szok;/
OdpowiedzUsuń