środa, 21 maja 2014

Bielenda, AFRYKA SPA, Odmładzający peeling cukrowy do ciała Daktyl & Kokos


Dziś słów kilka o kosmetyku pochodzącym z linii AFRYKA SPA, która ma działanie ODMŁADZAJĄCE. Kosmetyki wchodzące w jej skład zawierają luksusową formułę wzbogaconą o dobroczynne, afrykańskie owoce – FIGĘ, DAKTYL i KOKOS- bogate w witaminy, cukry oraz sole mineralne, które mają właściwości:
• doskonale zmiękczające,
• nawilżające i nadające skórze jedwabistą gładkość,
• przeciwdziałajace procesom starzenia.



Odmładzający peeling do ciała wykorzystuje niezwykłe właściwości roślin rytualnych Afryki – aktywnie regeneruje skórę, przywraca jej właściwą jędrność i elastyczność. Ciało odzyskuje niezwykłą miękkość, gładkość i właściwe nawilżenie. Egzotyczny, ciepły i korzenny aromat peelingu poprawia samopoczucie, pobudza i dodaje energii.
Zawiera BIO OLEJEK ARGANOWY – NATURALNE ŹRÓDŁO GŁADKIEJ SKÓRY


Pojemność: 200 g


Działanie:
O piękno Twojej skóry zadbają DAKTYL i KOKOS – dzięki bogactwu witamin, cukrów i soli mineralnych te afrykańskie rośliny zmiękczają naskórek, nawilżają go i nadają skórze jedwabistą gładkość, przeciwdziałają procesom starzenia.

Składniki:


Peeling zamknięto w plastikowym, odkręcanym słoiczku, a zabezpieczono przed wścibskimi łapkami sreberkiem. Opakowanie jest solidne i wykonane z porządnego plastiku - wyszło bez szwanku po zderzeniu z posadzką. Okrągłe, odkręcane słoiczki należą do moich ulubionych opakowań, bo mam pełen dostęp do ich zawartości - mogę wybrać kosmetyk do końca bez jakiegokolwiek marnowania produktu.



Kosmetyk ma zwartą, a jednocześnie wilgotną konsystencję, która podczas nabierania na dłoń nie osypuje się i nie spada do odpływu prysznica, tylko ładnie trzyma się całości. Mi osobiście peeling przypomina mus owocowy, bądź jakąś galaretkę. Jedynie kryształki cukru (których jest całkiem sporo) przypominają mi, że ten produkt służy do czegoś innego niż do jedzenia;-)
Zapach to moim zdaniem taka słodka ulepa. Aromat ten nie kojarzy mi się z daktylami, ani tym bardziej z kokosem. Szczerze powiedziawszy ten ciepły, orientalno-korzenny zapach nie przypadł mi do gustu. Na szczęście długo nie utrzymuje się on na skórze, więc bez obaw mogę korzystać z kosmetyku nie martwiąc się o to, że będę długo nim pachnieć.




Odmładzający peeling cukrowy Bielenda doskonale zdziera martwy naskórek, ale pozostawia po sobie taką tłustawą, oblepiającą ciało powłokę. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ją lubi. Ja też za nią nie przepadam, ale mam na nią sposób. Po wykonaniu peelingu myję jeszcze raz ciało żelem i po prostu ją z siebie zmywam. Po takim zabiegu skóra jest w idealnym stanie. Martwy naskórek jest złuszczony, a ciało odzyskuje niezwykłą gładkość i miękkość oraz jest delikatnie pachnące.



Podsumowując, Jeśli lubicie średnio ostre, cukrowe zdzieraki i nie przeszkadza Wam tłusta powłoczka po ich zastosowaniu to polecam serdecznie ten kosmetyk, bowiem doskonale wygładza ciało. Skóra jest miękka, gładka i właściwie nawilżone (dzięki tej tłustej warstwie). Ja, mimo jego w miarę przyzwoitej ceny (ok.17 zł) zapewne do niego więcej nie powrócę, bo nie odpowiada mi jego zapach.



Pozostałe produkty w linii:

  • Dwufazowy olejek do kąpieli i pod prysznic
  • Odmładzające mleczko do ciała
  • Odmładzający mus do ciała
  • Błoto do włosów z Glinką Ghassoul
  • Szampon błotny z Glinką Ghassoul


Znacie ten peeling?
Lubicie gdy peelingi zostawia tłustą powłoczkę?

niedziela, 18 maja 2014

BingoSpa, Kremowe mydełko z czekoladą


Uwielbiam czekoladę i nic na to nie poradzę. Mogłabym ją jeść tonami, ale moje biodra zapewne nie były by szczęśliwe. Czekoladowe kosmetyki lubię jeszcze bardziej, bo mogę się nimi delektować bez obawy o to, że pójdą mi on w boczki:)
Na zakończenie tego ciężkiego dla mnie tygodnia wrzucam recenzję jednego z moich umilaczy - czekoladowego kosmetyku właśnie.



Kremowe mydełko z czekoladą do rąk BingoSpa o kremowej konsystencji i orzeźwiającym zapachu zawiera czekoladę, która posiada właściwości silnie nawilżające, przeciwutleniające, tonizujące. Odżywcze składniki czekolady pobudzają metabolizm komórkowy, regenerują, działają kojąco.
 

Składniki:



 Mydełko znajduje się w wąskim, wysokim opakowaniu z pompką. Dozownik działa bez zarzutu, wydobywa odpowiednią ilość mydła. Mi jedno naciśnięcie wystarcza by dobrze umyć dłonie.
Odnoście zapachu to w opakowaniu jest on intensywnie czekoladowy. Jest to aromat bardzo prawdziwy, bez dodatku chemii. W trakcie mycia, jak i po umyciu rąk jest bardzo słabo wyczuwalny nad czym bardzo ubolewam, bo chciałabym go zatrzymać na swojej skórze na dłużej. Jest tak pysznie apetyczny, że mam ochotę go wąchać i wąchać. Bez ustanku:), ale niestety się nie da. Nie w tym przypadku:/



Czekoladowe mydło BingoSpa nie jest jakoś specjalnie gęste i kremowe, określiłabym je raczej jako rzadkie. Mimo to pieni się przyzwoicie, dobrze oczyszcza dłonie z brudu i zanieczyszczeń, a i ze zmyciem brzydkiego zapachu również dobrze sobie radzi.



Mydełko nie wysusza dłoni, ani tym bardziej nie nawilża. Skóra dłoni jest w takim samym stanie jak przed myciem. Dla mnie to ważne, bo myję ręce bardzo często w ciągu dnia i nie chciałabym, by były one suche i szorstkie.



Podsumowując, Mydełko bardzo mi przypasowało. Ogólnie świetnie myje i oczyszcza dłonie, usuwa brud i zanieczyszczenia. Jedynie zapach mógłby na dłużej pozostawać na skórze, bo jest bardzo kuszący i apatyczny. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego.



Mydełko ma pojemność 300ml i kosztuje 12zł. A gdzie je można dostać? W sklepie BingoSpa na stronie: http://www.bingosklep.com.



Lubicie czekoladowe kosmetyki?
Znacie to mydełko?


sobota, 17 maja 2014

Pachnąca Wanna, Kremowa babeczka do kąpieli


Długo zastanawiałam się nad tym czy używać czegoś, co swoim wyglądem sprawia, że moje ślinianki zaczynają pracować na zwiększonych obrotach. Szkoda bowiem pozbywać się tak uroczego maleństwa, które zachwyca i jednocześnie 'cieszy oko'. Jednak w końcu moja ciekawość zwyciężyła i niezgrabna ręka rozpakowała uroczy pakunek i jego zawartość wrzuciła do wanny wypełnionej po brzegi ciepłą wodą. A co było dalej? Zapraszam do lektury:-)



 Babeczki kąpielowe są po brzegi wypełnione kremowym masłem kakaowym oraz shea, które to są doskonale znane ze swoich zdolności do głębokiego nawilżania oraz odżywiania skóry. To oznacza, że zamiast błyskawicznie musować w wodzie, jak Bomby, kremowe babeczki powoli i rozkosznie rozpuszczają się, uwalniając ciężkie od bogatych składników masełka i zmysłowe, czyste olejki eteryczne - prosto do wody i na Twoją skórę. Takie leniwe rozpływanie się może im zająć nawet 15 minut. Babeczki są zwijane, wyciskane, formowane i dekorowane wyłącznie ręcznie. A więc każdy pojedynczy produkt jest absolutnie unikatowy.

Składniki: Sodium Bicarbonate, Citric Acid, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Zea Mays (Corn) Starch, Sodium Lauryl Sulfate, Parfum (Fragrance), Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Sucrose, Aqua (Water), Elaeis Guineensis (Palm) Kernel Oil, Elaeis Guineensis (Palm) Oil, Lecithin, Amyris Balsamifera Bark Oil, Salvia Sclarea (Clary) Oil, Acacia Senegal Gum, Shellac, Linalool, CI 19140 (Yellow 5), CI 16255, CI 14270, CI 18050. 



Kremową babeczkę do kąpieli Budyń z rabarbarem dostałam razem z kwietniowym ShinyBoxem. Byłam jedną ze szczęściar, które znalazły w swoim pudełeczku to malutkie cudo. Subskrybentki mają lepiej, nie ma co gadać. Ale wracając do babeczki. Jakiegoś specjalnego opakowania ona nie ma. Ja otrzymałam ją zapakowaną w zwykłą folię przewiązaną kokardką. Mimo prostoty, co mogło by się wydawać banalne, opakowanie i jego zawartość prezentuje się uroczo. Z całą pewnością można by było dać takie zawiniątko bliskiej osobie. Na pewno ucieszyła by się ona z takiego prezentu.



 Babeczka ma 30 g i po wrzuceniu do ciepłej wody zaczyna delikatnie rozpuszczać się i barwić wodę na mleczny kolor. Proces ten trwa ok. 15-20 minut. Dokładnie nie wiem ile, bo nie mierzyłam z zegarkiem w ręku. Łatwym sposobem skracającym czas oczekiwania jest pokruszenie babeczki w dłoniach, wtedy będzie ona rozpuszczała się dużo szybciej. Babeczka w czasie musowania uwalnia do wody nawilżające masełko kakaowe, które ma za zadanie odżywiać naszą suchą skórę. Dla lepszych efektów, producent poleca dodatkowo wetrzeć ją w ciało. Ja ograniczyłam się tylko do wrzucenia jej do wody. To co babeczka robi z wodą to istna magia. Zmienia się ona w taką natłuszczającą emulsję, która przyjemnie otula nasze ciało. Nie ma mowy o oblepiającej mazi, która klei się i marze na ciele. Skóra jest wspaniale natłuszczona i nawilżona, a w łazience unosi się wspaniały aromat, bowiem babeczka zawiera naturalne olejki eteryczne: Amyruis i Szałwię, które przywracają równowagę i pomagają się odprężyć.



Ta urocza - nie zjadliwa- babeczka kosztuje 12zł, a można ją kupić w sklepie internetowym
http://www.pachnacawanna.pl. Cena jak za jednorazową przyjemność trochę spora, ale myślę, że od czasu do czasu można sobie na nią pozwolić zwłaszcza, że skóra po kąpieli z jej dodatkiem jest fajnie nawilżona. Polecam wszystkim miłośnikom długich kąpieli:)



Lubicie wrzucać do wanny takie małe słodziutkie bajery?:-)



wtorek, 13 maja 2014

Make Up Store, Pomadka do ust w kolorze Raspberry

Make Up Store to skandynawska marka specjalizująca się w kosmetykach kolorowych i pielęgnacyjnych. Nieprzeciętnie szeroka gama kolorystyczna produktów oraz ich wyjątkowo wysoka jakość plasują kosmetyki Make Up Store w grupie marek profesjonalnych, jednak dzięki stosunkowo przystępnym cenom każda kobieta będzie miała szansę stworzyć własny, niepowtarzalny i niezwykle innowacyjny makijaż i styl. - Taki opis znalazłam na stronie ShinyBox, gdy szukałam informacji o tym produkcie. Zapowiada się ciekawie, a jak jest w rzeczywistości?



Make Up Store posiada wyjątkową gamę pomadek do ust, aby każda z Was mogła znaleźć swoją ulubioną. Występują w różnych kolorach i strukturach-transparentne, matowe, połyskujące, kremowe i metaliczne. Zawierają masło shea i olejek avokado, które silnie odżywiają usta. Użyj bazy lub korektora oraz konturówki do ust dla długotrwałego efektu. Do wykończenia użyj błyszczyka dla efektu optycznego powiększenia ust.
Olejek z avokado-daje tłustawą powłokę, która odżywia i chroni usta przed niekorzystnymi wpływami zewnętrznymi. Zmiękcza i wzmacnia skórę-polecany szczególnie w przypadku suchej lub wrażliwej skóry. Wosk pszczeli-zmiękcza i chroni skórę. Wit E-wiąże i utrzymuje wilgoć w skórze. Jojoba-nawilża. Masło Shea-Zmiękcza, nawilża i chroni skórę przed wysychaniem.


Składniki:


Szminka ma postać klasycznego sztyftu i jest w plastikowej oprawie. Czarny, matowy plastik skrywa pomadkę w przepięknym, wyrazistym kolorze. Raspberry to połączenie czerwieni z soczystą maliną. To niezwykle intensywny, pozostawiający ogrom koloru na ustach odcień. Jednak trzeba uważać, gdyż bardzo łatwo wyjechać nim poza kontur ust.



Kolor jest wspaniały, ale pomadka sama w sobie jest straszliwie tępa. Przyznam, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak problematyczną szminką. Gdy po raz pierwszy chciałam ją nałożyć o mało nie połamałam sztyftu. Zaskoczona tym odkryciem, szybko zaczęłam ją aplikować na usta pędzelkiem. Ta metoda okazał się wygodniejsza, a dzięki niej dostrzegłam, że szminka nanoszona tym sposobem rozkłada się równomiernie na wargach i ma lepsze krycie - nie tworzy prześwitów, a efekt intensywności można stopniować wedle własnych upodobań. Warto jednak pamiętać by nakładać ją na gładkie i niespierzchnięta usta, bo w przeciwnym razie szminka może podkreślać suche skórki.



Nie zauważyłam by szminka w ciągu dnia ściągała delikatny naskórek lub go wysuszała, co moim zdaniem jest nie do przyjęcia, bo dobra pomadka powinna sprawiać, że usta będą choć odrobinę zmiękczone. A ta, ten efekt nam zapewnia. A jak jest z trwałością? Szminka oprócz pięknego efektu daje nam też gwarancję, że nie zniknie zbyt szybko z naszych ust. Przez cały dzień kolor pozostaje na swoim miejscu, jedynie z czasem trochę blednie, ale to przecież oczywiste, bo w tym czasie wielokrotnie jemy i pijemy, a to wszak nie jest produkt o przedłużonej trwałości. Jednak mimo wszystko wytrzymałość zasługuje na pochwałę. Jedynie cena pozostawia trochę do życzenia, ale to kwestia zasobności portfela, bo dla jednych kwota 55zł to mało dla innych bardzo dużo. Ja osobiście nie kupiła bym jej w tej cenie, bo jest wiele fajniejszych pomadek, w równie pięknych odcieniach co ta, ale za dużo mniejsze pieniążki.



A tak Raspberry prezentuje się na ustach.


Szminka w sklepie internetowym kosztuje 55zł. Nie mam pojęcia gdzie można dostać ją stacjonarnie. Ja w swojej małej mieścinie nie mam kolorówki tej marki.


Macie w swojej kolekcji pomadki tej marki?
Podoba się Wam ten odcień?

poniedziałek, 12 maja 2014

Wygrana u Siouxie and the City☺


Dzisiaj pod moją nieobecność listonosz przyniósł mi wyczekiwaną od kilku dni paczkę. 

 
Paczkę w której znajdowały się kosmetyki wygrane na blogu u Agnieszki (http://www.siouxie.pl/). Są to kosmetyki do makijażu od FM Group.



 Marka jest mi zupełnie nie nieznana, więc moja radość z otrzymanej wygranej jest ogromna.
Będę miała w końcu możliwość poznać przynajmniej część ich bogatej oferty.  
A co dokładnie otrzymałam? Zapraszam do oglądania:-)




Paletka do makijażu w odcieniu Sunshine 




 Wielokolorowy rozświetlacz i Puder CC Colour&Care



 Wielokolorowy rozświetlacz w odcieniu Golden Jewel




 Puder CC w odcieniu Clever Honey



Diamentowa kredka do oczu w odcieniu Lucid Pink




 Krem CC Colour&Care w odcieniu Bright Ivory




 Cienie kaszmirowe w odcieniach: Butterfly Blue i Moss Green




 Mineralne cienie sypkie w odcieniach: Aquatic Green i Purple Frost



Tyle tego jest, że nie wiem od czego zacząć testy:-)
Może jakaś mała podpowiedź?:-D


czwartek, 8 maja 2014

Bielenda, SPA POLINEZJA, Wyszczuplający mus do ciała i Wyszczuplające mleczko do ciała Orchidea & Algi Laminaria


Linia SPA powstała z inspiracji niezwykłym światem roślin i zapachów z najdalszych stron świata. To podróż do egzotycznych miejsc, korzennych aromatów AZJI. Do serca bujnych lasów AMAZONII, do turkusowych wód POLINEZJI czy w głąb gorącego lądu AFRYKI.
Wszystko po to, by odnaleźć najcenniejsze składniki roślinne i skorzystać z ich bogactwa i dobroczynnego wpływu na skórę. Luksusowe formuły produktów zapewniają zmysłową i odprężająca kąpiel. Zostały wzbogacone p dobroczynne BIOOLEJKI: pistacjowy, arganowy, kokosowy i makadamia.

SPA POLINEZJA– działanie WYSZCZUPLAJĄCE
Luksusowa formuła olejku wzbogacona o dobroczynne składniki – ORCHIDEĘ i ALGI LAMINARIA znane z właściwości wyszczuplających i przyspieszających przemianę materii:
• wspomaga spalanie tkanki tłuszczowej,
• oczyszcza z toksyn,
• poprawia jędrność i napięcie skóry.




Wyszczuplający mus do ciała Orchidea & Algi Laminaria



Wyszczuplający mus do ciała wykorzystuje niezwykłe właściwości roślin rytualnych Polinezji – aktywnie nawilża, regeneruje i ujędrnia skórę. Ciało odzyskuje niezwykłą miękkość, gładkość i sprężystość. Intensywny, pobudzający i świeży aromat mleczka wspomaga siły witalne, dodaje energii i poprawia samopoczucie.
Zawiera BIO OLEJEK KOKOSOWY – NATURALNE ŹRÓDŁO MŁODEJ SKÓRY




Działanie:
O piękno Twojej skóry zadbają ORCHIDEA i ALGI LAMINARIA – znane z właściwości wyszczuplających, przyspieszających przemianę materii, wspomagających spalanie tkanki tłuszczowej, oczyszczającej z toksyn, poprawiającej jędrność i napięcie skóry.

Składniki:


Mus do ciała mieści się w plastikowym, odkręcanym słoju o wadze 200g. Opakowanie oprócz solidnej przykrywki posiada także sreberko, które jest jego jedynym zabezpieczeniem. Sam kosmetyk ma śnieżnobiały kolor i niezbyt przypominającą mi mus konsystencję. Mnie osobiście słowo 'mus' kojarzy się z puszystą, a zarazem gęstą/zbitą masą, która po rozsmarowaniu na ciele zostawia taką otulającą powłoczkę. Ten kosmetyk ma zaś lekką, nieco rzadką (ale nie wodnistą) konsystencję, a po nałożeniu na skórę sprawia wrażenie jakby skóra była mokra. Uczucie to pozostaje dopóki dopóty kosmetyk nie wchłonie się całkowicie w skórę, a trwa to od kilku do kilkunastu minut, w zależności od tego ile preparatu nałożyliśmy. 



Zapach kosmetyku jest naprawdę bardzo przyjemny. To świeża, odświeżająca wręcz chłodząca nuta, która sprawia, że człowiek od razu nabiera rześkości i energii do działania. Moim zdaniem idealny zapach na nadchodzącą porę roku, czyli lato.




Mus zaskakująco szybko się wchłania podczas masażu i nie pozostawia tłustej warstwy, której tak nie lubię. Podczas systematycznego stosowania można zaobserwować, że skóra staje się bardziej jędrna i elastyczna, i jednocześnie jest przyjemnie wygładzona. Oczywiście od stosowania samego kosmetyku nie zgubimy zbędnych kilogramów i się nie wyszczuplimy, ale na pewno poprzez systematyczny masaż z użyciem tego kosmetyku odpowiednio nawilżymy, wygładzimy i poprawimy elastyczność naszej skóry. Ja, by dodatkowo zwiększyć efekt, po każdym zastosowaniu musu sięgam jeszcze po masażer z Avonu, który kupiłam sobie za niecałą dychę i tak okrężnymi ruchami masuję swoją skórę. Mówię Wam efekt jest wtedy jeszcze lepszy. A jak dodamy do tego ruch i jakąś dietę, z pewnością będzie widać upragnione efekty:-)





Wyszczuplające mleczko do ciała Orchidea & Algi Laminaria



Wyszczuplające mleczko do ciała wykorzystuje niezwykłe właściwości roślin rytualnych Polienzji – aktywnie nawilża, regeneruje i ujędrnia skórę. Ciało odzyskuje niezwykłą miękkość, gładkość i sprężystość. Intensywny, pobudzający i świeży aromat mleczka wspomaga siły witalne, dodaje energii i poprawia samopoczucie.
Zawiera BIO OLEJEK KOKOSOWY – NATURALNE ŹRÓDŁO MŁODEJ SKÓRY




Mleczko do ciała mieści się w plastikowym, podłużnym opakowaniu o pojemności 250ml. Buteleczka ta wyposażona jest w pompkę, co znacznie ułatwia aplikację produktu na skórę. Wystarczy kilka naciśnięć i produkt ląduje na naszej dłoni, w takiej ilości jaką chcemy. Szybko, sprawnie i wygodnie, to lubię:) Sam kosmetyk ma lekko niebieskie zabarwienie i jest nieco bardziej ściślejszy niż mus do ciała, aczkolwiek jak sama nazwa wskazuje jest to mleczko, czyli coś niezbyt gęstego. Dla mnie osobiście konsystencja ta jest odpowiednia. Takie lubię, gęstsze konsystencje oczywiscie tym bardziej. Jedyne co mi przeszkadza w tej konsystencji to to, że długo się ona wchłania. Może nawet za długo. Oprócz tego mleczko nakładane w dużej ilości bieli skórę, więc trzeba pilnować ile nakładamy go na ciało.



Kosmetyk ten ma taki sam zapach jak Wyszczuplający mus do ciała. Jest to rześka, świeża, nieco egzotyczna nuta. Ogromnie lubię ten zapach, bo dodaje mi on energii i poprawia samopoczucie.




Kosmetyk według producenta ma aktywnie nawilżać, regenerować i ujędrniać skórę. I powiem Wam szczerze, że tak jest. Na pewno przy regularnym stosowaniu poprawie ulega gładkość skóry i elastyczność. Efekt zauważalny natychmiast to nawilżenie, aczkolwiek nie jest ono takie jak w musie. Pod tym względem ten pierwszy kosmetyk przypadł mi do gustu bardziej. Skóra po zastosowaniu mleczka do ciała staje się gładka, miękka, a zarazem jędrna. By wzmocnić te efekty (tak samo jak w przypadku musu) sięgam dodatkowo jeszcze po masażer, który robi mojej skórze dobrze:-) wałkując ją i uciskając, i tym samym sprawiając że nabiera przez mnie tak pożądanej jędrności.



Podsumowując, Oba produkty stosuję (bo jeszcze mi ich trochę zostało) z wielką przyjemnością. Mus ma fantastyczne działanie nawilżające. Mleczko natomiast ma idealną konsystencję, ale znowu długo się wchłania. Natomiast zarówno jeden i drugi kosmetyk stosowany regularnie pozwala na poprawę elastyczność i wygładzenia skóry. Ja stosuję oba kosmetyki na przemian, bo wydaje mi się, że mają wtedy lepsze działanie (jeden uzupełnia drugi).  Jednak i tak uważam, że będą się znakomicie spisywały w ciepłe i słoneczne dni, bo wtedy nasza aktywność fizyczna jest większa, a i dieta bardziej urozmaicona i łatwiej o gubienie zbędnych kilogramów:-)



Pozostałe produkty w serii:

  • Dwufazowy olejek do kąpieli
  • Hawajska Sól do kąpieli
  • Wyszczuplający peeling solny do ciała


Znacie kosmetyki z serii SPA Polinezja?
Stosowałyście któryś z nich?