Jestem ogromną fanką kosmetyków Balea, a zwłaszcza ich żeli pod prysznic. Kocham te śliczne zapachy, kremowe konsystencje i kuszące opakowania, a także wspaniałe właściwości myjące. Sięgam po nie chętnie (oczywiście jeśli tylko mam ku temu okazję)
i odkrywam je, jednocześnie się nimi zachwycając, za każdym razem:-)
Opis produktu:
Kremowy żel pod prysznic zawierający ekstrakt z mandarynki oraz specjalną formułę Poly-Fructol dzięki czemu znakomicie nawilża skórę i jednocześnie chroni ją przed wysychaniem. Ma cudowny egzotyczny zapach. Neutralne pH, produkt przebadany dermatologicznie.
Składniki:
Wszystkie żele pod prysznic Balea mają takie samo opakowanie: 300 mililitrowe, plastikowe, zamykane na zatrzask. Jedyną różnicą między nimi jest kolor etykiety, korka i obrazek, który dopasowany jest do kryjącej się w środku zawartości. W tym przypadku jest to mandarynka, a więc i opakowanie ma stosowny kolor.
W środku pomarańczowa, pół gęsta konsystencja o słodko-kwaśnym zapachu. Jak przystało na prawdziwą mandarynkę zapach jest intensywny i rześki. Jako fanka takich świeżych i wyjątkowo prawdziwych owocowych zapachów mogłabym go wąchać i wąchać. Serio, żel pachnie jak świeżo obrana mandarynka, z tym, że jest słodszy, bez tej całej nutki goryczy jaka towarzyszy temu owocowi podczas jego obierania. Gdyby nie fakt, że jest to produkt do kąpieli to z całą pewnością bym go zjadła:-)
Żel wyśmienicie sprawdza się w swojej roli, a mianowicie dobrze oczyszcza i myje ciało. Nie mam mu nic do zarzucenia. Kremowa konsystencja przyzwoicie się pieni, więc nie trzeba wylewać zbyt dużej ilości na myjkę czy gąbkę. Aksamitna piana delikatnie myje skórę, a przy okazji jej nie wysusza. Po kąpieli czuć odświeżenie i apetyczny aromat mandarynek na ciele:-) Skóra nie jest ściągnięta, ale nie jest też nawilżona.
Niewielka cena żelu (ok.6zł) zachęca do jego wypróbowania i poznania.
A na zakończenie. Jako, że dziś nasze małe święto chciałabym Wam złożyć z tej okazji życzenia. Posłużę się tymi, które dziś rano dostałam od swojej kochanej siostrzyczki:
Dzisiaj dzień kobiet, więc cycki w górę i odrzućcie z twarzy gradową chmurę,
niech żyje cellulit i kurze łapki, bo my jesteśmy zajebiste babki:-)
Buziaki!:*
Niestety mnie podrażnił i zraziłam się do żeli Balea :c
OdpowiedzUsuńtez jestem fanką żeli Balea, tego nie miałam, korci mnie
OdpowiedzUsuńa mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję testować żele z Balea, jeden nawet jeszcze stoi w kolejce :) Bardzo wydajne wg mnie są. Twojej wersji nie miałam.
OdpowiedzUsuńomnom za zapach biorę!
OdpowiedzUsuńmusi oblednie pachniec!
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapachy żeli od Balea,ale u mnie są strzasznie mało wydajne dlatego zostaje przy Isanie i Luksji
OdpowiedzUsuńKusi i to bardzo, tylko nie ma gdzie kupić ;)
OdpowiedzUsuńzapach musi byc obłędny..i te ich soczyste etykiety !
OdpowiedzUsuńJa niestety z Balea jeszcze nic nie miałam.
OdpowiedzUsuńone są świetne, niestety daleko ode mnie :(
OdpowiedzUsuńuwielbiam tez żel ;) szczególnie za zapach który jest genialny :)
OdpowiedzUsuńLubie żele pod prysznic Balea ;)
OdpowiedzUsuńJuż się rozglądam za tymi żelami na allegro, bo jeszcze nigdy nie miałam okazji ich używać :)
OdpowiedzUsuńNie dość że Balea, to jeszcze mandarynkowy <3
OdpowiedzUsuńach mandarynka <3 uwielbiam :D muszę się w koncu skusić na coś Balei :D
OdpowiedzUsuńza niedługo będe pisał o żelach z balea ;p
OdpowiedzUsuńMiałam już żele z balea, pachną niesamowicie. Będę polowała na ten mandarynkowy
OdpowiedzUsuńMusi pięknie pachnieć, przygarnęłabym... :)
OdpowiedzUsuńZapach kusi, kusi... ;)
OdpowiedzUsuń