Opis produktu:
- wysoka zawartość składników łagodzących: 10% ALOES + D-PANTHENOL
- ULGA DLA SKÓRY – Skuteczne łagodzenie podrażnień wywołanych nadmierną ekspozycją na słońce
- ochrona ANTI-AGE na poziomie komórkowym
- skuteczne NAWILŻANIE
- zawartość KWASU HIALURONOWEGO
Każdy rodzaj skóry.
Działanie:
- błyskawicznie łagodzi podrażnienia skóry wywołane nadmiernym opalaniem
- redukuje skutki oparzeń słonecznych i regeneruje skórę
- wspomaga ochronę anti-age i opóźnia procesy starzenia się skóry
- intensywnie nawilża, wygładza i uelastycznia skórę
Składniki:
Aqua, Panthenol, Cyclopentasiloxane, Cetearyl Ethylhexanoate, Glycerin, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Aleurites Moluccana Seed Oil, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Sodium Polyacrylate, Dimethicone, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Polyacrylamide/C13-14 Isoparrafin/Laureth-7, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), Buthylphenyl Methylpropional, Citrnellol, Hehyl Cinnamal, Limonene, Linalool.
Opakowanie balsamu to miękka tubka (pojemność 150 ml) zamykana na zatrzask. Klapka działa bez zarzutu, otwór dozujący również - ma on odpowiednią wielkość, zatem nie ma problemu z wydobyciem produktu.
Producent określa swój kosmetyk jako balsam. Na moje oko to on raczej wygląda jak taki kremo - żel. Jest koloru perłowego, jest półprzeźroczysty oraz odpowiednio gęsty. Sprawnie rozsmarowuje się na ciele dając przyjemne uczucie chłodzenia. Nie postawia tłustej warstwy. Szybko się wchłania. Zapach? Wszystkie kosmetyki Bielendy z serii Bikini mają śliczny zapach, który kojarzy mi się z latem. Tak też jest w przypadku tego produktu. Jest on świeży, czysty i taki orzeźwiający.
W tym roku starałam się unikać słońca. Powód? Ciąża. Pod wpływem zmian hormonalnych w ciąży zwiększa się wrażliwość skóry na promieniowanie ultrafioletowe, a co za tym idzie, pojawia się skłonność do powstawania trudnych do usunięcia przebarwień. Ciąża sprzyja także powstawaniu znamion barwnikowych oraz rozszerzaniu naczynek krwionośnych. Zatem o opalaniu tego lata nie było mowy. Mimo, iż chroniłam się przed słońcem ono i tak mnie 'dopadło'. Kiedyś, pięknego dnia spiekłam sobie boleśnie ramiona i wtedy z pomocą przyszedł ten balsam.
Kosmetyk ten ma w swoim składzie aloes oraz d-panthenol, dlatego skutecznie łagodzi podrażnioną skórę. Kremowo - żelowa konsystencja po nałożeniu na skórę daje przyjemne uczucie chłodzenia, zmniejszając tym samym pieczenie oraz zaczerwienienie. Balsam efektownie łagodzi również uczucie rozgrzania. Natomiast kwas hialuronowy regeneruje i intensywnie nawilża skórę, a dodatkowo przynosi jej ulgę.
Patrząc na te wszystkie wspaniałe właściwości tego balsamu nie ma dziwne, że wtedy, już po kilku aplikacjach moja skóra odzyskała swoją dawną formę.
Podsumowując, Nawilżający balsam po opalaniu S.O.S. okazał się niezawodny, gdy moja skóra wystawiona na nadmierną ekspozycję słoneczną zareagowała podrażnieniem. Balsam szybko zredukował zaczerwienienie i pozostawił skórę przyjemne ukojoną i złagodzoną.
Cena: 150ml / ok. 11zł
Dostępność: Drogerie stacjonarne i internetowe
Jakich kosmetyków po opalaniu używałyście tego lata?
Pozdrawiam,
Glamourka89
Zapamiętam ten kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńMoże w następnym roku się na niego skuszę. Chyba że pójdę na solarium.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W przyszłe wakacje muszę go przetestować :)
OdpowiedzUsuńmnie na szczęście nie był potrzebny tego lata taki kosmetyk, bo udało mi się nie spalić na słońcu, uff :)
OdpowiedzUsuńwygląda fajnie :) ja w tym roku na poparzenie sloneczne sama zrobilam miksture. balsam dla dzieci wzbogaciłam alantoiną, panthenolem i aloesem :) podzialal swietnie.
OdpowiedzUsuńTrochę za późno, już mam za sobą piekące ramiona ;)
OdpowiedzUsuńJa uniknęłam większych poparzeń w tym roku, a męża ratowałam specjalną pianką.
OdpowiedzUsuńjak były upały to narzekałam, a teraz chętnie bym znów się poopalała i przetestowała jeszcze kilka balsamów po opalaniu :P tego nie miałam :)
OdpowiedzUsuńJa sobie w tym roku trochę też ramiona przypiekłam i szukałam jakiegoś łagodzącego specyfiku, ale nic nie mogłam znaleźć. :( Pomógł mi żel aloesowy.
OdpowiedzUsuńMam kilka kosmetyków Bielenda, ale tego akurat nie posiadam ;)
OdpowiedzUsuńmnie promienie słońca tego lata prawie nie tknęły.
OdpowiedzUsuńA już niestety jesień :/
ładna szata graficzna;) iście letnie kolorki:)
OdpowiedzUsuńpostaram się o nim pamiętać w przyszłym roku:)
OdpowiedzUsuńI ja postaram się o nim pamiętać w przyszłym roku:) na pewno lepiej się przygotuję niż w tym:)
OdpowiedzUsuń